O kulturze i promocji naszego miasta
Blog > Komentarze do wpisu

Na Siekierkach z Anną Michalak

Podążając szlakiem warszawskich domów kultury zajrzałam do Dorożkarni i spotkałam się z jej charyzmatyczną dyrektor Anną Michalak. Nie zrobiła na mnie najlepszego pierwszego wrażenia, bo zaczęła od narzekania na media, które nie wykazują zainteresowania dziecięcą twórczościa. Ale powoli w trakcie rozmowy się docierałyśmy i przekonywałyśmy do siebie nawzajem. Skończyło się wycieczką po Siekierkach i oglądaniem czerwonej ławki postawionej przez Dorożkarnię na ugorze przy kościele Pijarów. Tekst do poczytania na papierze jutro w Stołku.

Z dyrektor Dorożkarni spotkaliśmy się na moment przed Dziecięcą Stolicą - organizowanym przez nią festiwalem amatorskiej twórczości dzieci i młodzieży. - Jeśli chcecie zobaczyć jakie są teraz warszawskie domy kultury, koniecznie przyjdźcie w niedzielę pod Pałac Kultury - zachęca Anna Michalak i zapewnia, że przekonamy się tam, że amatorski ruch artystyczny nie ma nic wspólnego z amatorszczyzną. Dorożkarnia wymieniana jest w raporcie „ZOOM na domy kultury” opracowanym przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” w rozdziale „Dobre praktyki”, wysoko oceniają ją też moje znajome mamy, które chętnie przywożą na Siekierki swoje dzieci z najodleglejszych rejonów miasta. Żeby to sprawdzić, najpierw zajrzałam na stronę internetową, bo tak najczęściej robią rodzice przed podjęciem decyzji gdzie zaprowadzić dzieci na zajęcia. Graficznie nie powaliła mnie na kolana, ale za to z przyjemnością obejrzałam krótkie filmy prezentujące poszczególne zajęcia i działające w Dorożkarni grupy artystyczne. Zobaczyłam przede wszystkim ciekawych pedagogów, z zapałem mówiących o swojej pracy. - Z nich jestem szczególnie dumna. To spełnieni artystycznie twórcy, zawodowcy bez kompleksów - mówi Anna Michalak. W tych krótkich klipach opowiadają, czego uczą dzieciaki i młodzież: pracy z ludźmi, przełamywania nieśmiałości, wyczulenia na detal, staranności, kreatywności, pokory, cierpliwości, ciężkiej pracy. - Wychowujemy ich przez sztukę. Dajemy narzędzia, pomagamy, patrzymy jak się rozwijają i w końcu samodzielnie realizują bardziej skomplikowane projekty. Dajemy im takiego artystycznego kopa w dorosłe życie - dodaje Anna Michalak. Sama nie jest typową panią dyrektor. W Dorożkarni przyjmuje mnie co prawda w swoim gabinecie, ale nie przy biurku, a przy pięknym starym okrągłym stole, zaklejonym różowymi karteczkami z notatkami. A i przy nim nie wytrzymujemy długo, bo jak przyznaje Anna Michalak, podobnie jak większość jej pracowników cierpi na chorobę zwaną artystycznym ADHD. Zanim w 1996 r. powołała do życia Dorożkarnię utworzyła amatorski teatr Pantera i jedną z pierwszych w Polsce szkół społecznych - XIV liceum im. Czapskiego. Na Siekierkach ulokowała się najpierw w małym domku, w którym przed wojną, jak głosi legenda, był garaż na dorożki. Do nowej siedziby na ul. Siekierkowskiej, przypominającej przerośniętą nieco willę, Dorożkarnia przeniosła się w 2000 r. Rodzice i dzieci chwalą tu sobie szczególnie plac zabaw, na którym w ciepłe dni kwitnie życie towarzyskie.  Najmłodsze dzieci w Dorożkarni się bawią, próbują rozmaitych zajęć, tak żeby w wieku 7 lat mogły świadomie podjąć decyzję, co chcą robić dalej. - Wtedy rozbudzamy w nich pasję, ale też powoli oswajamy z myślą, że to będzie ciężka praca - mówi Anna Michalak. Dzieci wybierają konkretną grupę - ceramiczną, wokalną, komputerową, taneczną czy teatralną, a potem mogą przejść dalej, do bardziej profesjonalnej grupy artystycznej, których w Dorożkarni działa kilka. Przygotowują występy, festiwale, jeżdżą na ogólnokrajowe i międzynarodowe przeglądy. Wreszcie, gdy mają jakiś pomysł na własną działalność dostają organizacyjne wsparcie. - Nie chcemy im tu tworzyć ciepełka, bezpiecznego kokonu, mówimy jaka jest rzeczywistość i przygotowujemy, by mogli działać w niej później jako samodzielni animatorzy kultury, menadżerowe, producenci - mówi dyrektor. Pytam ją, czy Dorożkarnia reaguje na zmieniającą się wokół rzeczywistość, bo w wielu warszawskich domach kultury czas jakby się zatrzymał (mroczny hol Dorożkarni nie zrobił na mnie przyjaznego wrażena, stąd też to pytanie). Anna Michalak przekonuje, że tak, wymienia: zakup nowoczesnego sprzętu filmowego, profesjonalne studio nagrań czy najnowsze graficzne programy komputerowe. Nie obojętne jest też to, w jakim miejscu i środowisku dom kultury funkcjonuje. Siekierki to specyficzna okolica, dawna podwarszawska wieś, z niską, jednorodzinną zabudową. Ziemia ostatnio zrobiła się tu bardzo droga, więc obok siebie żyją bogaci z nowych willi i osiedli oraz ci biedniejsi, ze starych domów. Dlatego Dorożkarnia zatrudniła pedagoga ulicy, którego dokształciła za granicą i wysłała na rozpoznanie okolicy. Strzałem w dziesiątkę okazał się projekt „Korzenie Siekierek” czyli penetrowanie za pomocą rozmaitych artystycznych mediów historii dzielnicy. Uczniowie Dorożkarni nagrywali historie, zbierali archiwalne fotografie, stworzyli stronę internetową i film, w tym roku powstaną jeszcze współczesne zdjęcia siekierkowskich rodzin i spektakl teatralny o Siekierkach. No i jest też projekt, który Anna Michalak określa kwintesencją misji Dorożkarni. To czerwona ławka, którą wymyślili kilkunastoletni uczniowie na zajęciach z profesjonalnymi projektantami, zrobili to z myślą o najbliższej okolicy i co najważniejsze doprowadzili do tego, że została zrealizowana. Anna Michalak koniecznie chce mi ją pokazać. Trafiamy na zaniedbany kawał trawnika obok kościoła Pijarów, miejsce bez właściwości, między małym jeziorkiem, Trasą Siekierkowską i ścieżką rowerową. - Dotąd nikt tu się nie zatrzymywał. Teraz sądząc po napisach na ławce, młodzi spędzają tu czas. To jest miejsce, które warto wykreować, dlatego chcemy jeszcze jakoś tu podziałać - mówi Anna Michalak. - Z takich projektów jestem szczególnie dumna. Tak jak z tego, że nasi wychowankowie teraz sami przyprowadzają do nas swoje dzieci - dodaje.  

poniedziałek, 18 maja 2009, kovalesku

Gazeta.pl Warszawa

Gazeta.pl Warszawa